Newsletter SCF News
Dołącz do 7000 odbiorców!

[WYWIAD] Ryszard Cierocki, Aryton: nie zostaniemy w galeriach, w których będziemy prognozować straty

W zeszłym tygodniu zaczęliśmy rozmowy z wynajmującymi o tym co będzie po trzecim lockdownie. Otrzymaliśmy od nich pierwsze oficjalne pisma, informujące o możliwości skorzystania ze zwolnień w opłatach czynszowych za okres zamknięcia sklepów w centrach handlowych. Tylko, że za każdy lockdown – listopadowy i styczniowy – zostanie nam wydłużony okres najmu o 6 miesięcy plus czas trwania zamknięcia sklepu. Łącznie każda umowa najmu ma zostać przedłużona o 13,5 miesiąca. To nie jest dobre rozwiązanie, bo w dzisiejszych czasach nikt nie może określić jakie będą wskaźniki odwiedzalności oraz obroty najemców – mówi w rozmowie z redakcją retailnet.pl / SCF News Ryszard Cierocki, założyciel i prezes zarządu firmy oraz marki Patrizia Aryton.

retailnet.pl: Wielu najemców z powodu trwającej pandemii i obostrzeń dla handlu rewiduje swoje plany rozwoju. Niektórzy nawet zmniejszyli liczbę sklepów i zredukowali część etatów. Czy firma Aryton była zmuszona do podjęcia takich kroków?

Ryszard Cierocki: Zarówno po pierwszym lockdownie, jak i drugim nie zamknięto ani jednego salonu Aryton. W dalszym ciągu prowadzimy sieć złożoną z 31 sklepów. Nie było również potrzeby zmniejszania liczby etatów. Nawet ze względu na profil działalność spółki (produkcyjno-handlowej) cały czas przyjmujemy pracowników do naszej szwalni. Obecnie jest kompletny zespół i mam nadzieję, że tak pozostanie. Chociaż zastanawiam się czy nie powinienem zacząć redukować zatrudnienia, bo w życiu nie przypuszczałem, że po listopadowym lockdowanie, czeka nas kolejny styczniowy. Teraz sytuacja może wymknąć się spod kontroli, bo sklepy pozostaną zamknięte do lutego.

R E K L A M A

Rozumiem, że otrzymacie wsparcie z  programów pomocowych w ramach Tarczy 6.0?

RC: Firma Aryton, która powstała 31 lat temu, zaczynała działalność jako producent ubrań. Na przestrzeni lat, zmieniła swój profil w kierunku damskiej marki odzieżowej, oferując własne produkty, sprzedawane w sieci salonów na terenie całego kraju. Pomimo tego, że dziś z powodu obostrzeń mamy zamknięte salony w centrach handlowych, nie dostaniemy żadnej pomocy z Tarczy 6.0. Są dwa powody takiej sytuacji. Pierwszy dotyczył listy podmiotów, które miały zostać objęte wsparciem rządowym w oparciu o Polską Klasyfikację Działalności. Nasz główny kod PKD 14.13 Z, nie został uwzględniony w tym katalogu, bo dotyczy działalności produkcyjnej, a nie stricte handlowej. Sytuacja była kuriozalna, ponieważ w wyniku rządowego rozporządzenia, od 28 grudnia do 31 stycznia nakazano nam zamknąć sklepy, ale nie kwalifikowaliśmy się do wsparcia w ramach tarczy. Jednak po licznych apelach oraz rozmowach branży z rządem, zweryfikowano ten błąd i rozszerzono katalog kodów. Niestety, tutaj pojawia się kolejny przepis, który spółkę wyklucza. Mianowicie przedsiębiorca może się ubiegać o tzw. postojowe, czyli dopłaty do pensji pracowniczych, w miesiącach październik, listopad i grudzień, jeśli jego spadki obrotów będą większe niż 30 proc. Za sprawą naszych działań marketingowych oraz ugruntowanej pozycji rynkowej marki, nie mamy tak gwałtownego spadku obrotów. Natomiast w IV kwartał 2020 roku spółka zanotowała nieznacznie wyższy obrót od wymaganego spadku 30 proc. Moim zdaniem do wyliczania spadku sprzedaży powinno się doliczyć miesiąc styczeń 2021 kiedy sklepy są cały czas zamknięte. Dla nas jest to wielki pech, bo ani w listopadzie, ani styczniu nie przysługuje nam żadna pomoc w ramach tarczy. Sytuacja wygląda tak, że spółka ma spadki obrotu, sklepy firmowe są zamknięte, pracownicy otrzymują podstawową pensję, a firma nie może liczyć przynajmniej na chwilę obecną na żadną pomoc finansową od Państwa.

Czy sytuacja podobnie wyglądała z finansowaniem w ramach zeszłorocznej tarczy?

RC: Nie. Spółka otrzymała pomoc z pierwszej tarczy. To był zastrzyk, który pozwolił utrzymać płynność finansową przedsiębiorstwa. Bardzo dobrze oceniam tamte rozwiązania.

Co Pan sądzi o wydłużeniu lockodawnu do końca stycznia?

RC: Uważam, że kontynuowanie lockdownu spowoduje nieodwracalne skutki dla całego sektor handlowego. Tego czasu może nie przetrwać wiele spółek. Oczywiście rząd z powodu trwającej epidemii koronawirusa musi podejmować działania, które będą ratować zdrowie i życie Polaków. Natomiast nie rozumiem, na jakiej podstawie stwierdzono, że centra handlowe stwarzają zagrożenie epidemiologiczne. Przecież od momentu zakończenia pierwszego lockdownu obiekty te notują spadki odwiedzalności. Dziś konsumenci wybierają się do galerii tylko po szybkie zakupy, a nie na spacer. W naszych salonach nie ma tłumów. Dzienna odwiedzlność lokalu Aryton nie przekracza średnio około 20 osób. Czyli przy założeniu, że sklep jest otwarty przez 12 godzin, wychodzi około 2 klientów na godzinę. Dlatego zachodzę w głowę, jak klient z założoną maseczką, przebywający w sklepie spełniającym wszystkie wymogi reżimu sanitarnego, może się zakazić. Dochodzi do tego jeszcze sprawa wyłączenia niektórych branż z zakazu handlu. W jednej galerii mogą funkcjonować sklepy z książkami, kosmetykami, a nakazuje się zamknąć odzieżowe. To nie jest równe traktowanie najemców.

Wspomniał Pan, że w czasie trwającej pandemii nie zamknęliście żadnego salonu Aryton, czy to za sprawą renegocjacji umów najmu?

RC: Podczas pierwszego lockdowanu renegocjacje z wynajmującymi zajęły nam sporo czasu, ale wypracowane wówczas rozwiązania są dla nas satysfakcjonujące. Najszybciej proces ten przebiegał z centrami handlowymi, w których kończyły nam się umowy najmu. Uważam, że generalnie wynajmujący rozumieją naszą sytuację, dlatego starali się do tych rozmów podchodzić na zasadach partnerskich. Natomiast w zeszłym tygodniu zaczęliśmy rozmowy z wynajmującymi o tym co będzie po trzecim lockdownie. Otrzymaliśmy od nich pierwsze oficjalne pisma, informujące o możliwości skorzystania ze zwolnień w opłatach czynszowych za okres zamknięcia sklepów w centrach handlowych. Tylko, że za każdy lockdown – listopadowy i styczniowy – zostanie nam wydłużony okres najmu o 6 miesięcy plus czas trwania zamknięcia sklepu. Łącznie każda umowa najmu ma zostać przedłużona o 13,5 miesiąca. To nie jest dobre rozwiązanie, bo w dzisiejszych czasach nikt nie może określić jakie będą wskaźniki odwiedzalności oraz obroty najemców. Niestety część właścicieli centrów handlowych podkreśla, że takie zasady są stosowane w innych państwach i nikt tam nie dyskutuje tylko płaci. Mnie taka argumentacja nie przekonuje. Na pewno nie podpiszemy aneksów do umów najmu, jeśli nie będą one dla nas korzystne. Nie możemy sobie pozwolić na pozostanie w galeriach, w których będziemy prognozować straty. Jeżeli nie będzie konsensusu z wynajmującymi może dojść do zamknięcia 1-2 sklepów w galeriach.

Jak Pan widzi przyszłość marki Aryton? Czy po zakończeniu lockdownu będą otwierane nowe sklepy stacjonarne, a może większy rozwój nastąpi w kanale e-commerce?

RC: Gdyby nie sprzedaży w kanale online, sytuacja marki Aryton byłaby znacznie gorsza. W czasie pandemii i lockdawnu parametry obrotów w e-commerce znacznie się poprawiły. Chociaż w styczniu widać nieco mniejsze zainteresowanie zakupami online. Mam nadzieję, że sytuacja wróci do pozytywnych trendów z końca roku ubiegłego.

Obecnie trudno jest mi odpowiedź na to pytanie. Jeśli lockdown skończy się w styczniu będziemy myśleć o rozwoju sieci sklepów, bo na rynku są jeszcze ciekawe lokalizacje. Natomiast nie wiem co się wydarzy, gdy rząd zdecyduje się na wprowadzenie kolejnych lockdownów. Dla firmy problemem będą nie tylko koszty pracownicze, ale kwestia zapasów. Gwałtowne zachwianie proporcji między sprzedażą a ilością zapasów może wpłynąć w sposób decydujący na utracenie płynności firmy. Niestety tego może nie wytrzymać wiele przedsiębiorstw.

Rozmawiał Wojciech Wojnowski