Drive-thru i elastyczne lokalizacje w parkach handlowych to przyszłość marki Pasibus – w rozmowie z SCF News | Ratailnet.pl mówi Zbigniew Dolata, Real Estate/ Expansion Director. Pasibus. Rozmowa odbyła się podczas konferencyjnej części targów #scf2025fall.
Odpowiadasz za rozwój konceptu gastronomicznego Pasibus – marki, która przebojem wdarła się na rynek jako better burger. Dziś macie 38 lokalizacji w Polsce. Jak wyglądają Wasze plany rozwoju w perspektywie najbliższych kilku lat?
W 2023 roku zdefiniowaliśmy naszą strategię rozwoju. Na podstawie narzędzi do mapowania miejsc i potencjału określiliśmy, że do 2033 roku zmieścimy w Polsce od 120 do 150 lokalizacji. Optymalne tempo rozwoju to 10–15 nowych punktów rocznie.
Policzyłem, że jesteście obecni w 16 miastach, z wyjątkiem trzech (Zielona Góra, Gliwice, Opole) wszystkie mają powyżej 200 tys. mieszkańców. Widać też mocną obecność w największych aglomeracjach – w samej Warszawie osiem restauracji, we Wrocławiu dziewięć. Czy to oznacza, że kolejne 80–100 restauracji będziecie otwierali tylko w dużych miastach, czy też planujecie wejście do mniejszych ośrodków?
Absolutnie nie ograniczamy się tylko do największych miast. Docelowy potencjał, czyli około stu nowych restauracji, będziemy realizować w całej Polsce. Natomiast w perspektywie najbliższych 2–3 lat koncentrujemy się na dużych aglomeracjach i ich satelitach – miejscowościach oddalonych o 20–30 km, które są naturalnie związane z tymi rynkami.
To wynika z ekonomii i efektywności – łatwiej budować rozpoznawalność i wzmacniać obecność w miejscach, gdzie mieszka kilkaset tysięcy ludzi. Dlatego Warszawa i Wrocław są dla nas kluczowe, jednocześnie duży potencjał widzimy także w pozostałych aglomeracjach, np. w Trójmieście i w Krakowie, gdzie obecnie mamy po 2 restauracje, a miejsca jest na około 10 restauracji Pasibus. Głównym kierunkiem rozwoju pozostaje także Poznań, Łódź i miasta Górnego Śląska.
Z kolei jeśli chodzi o mniejsze ośrodki, to dobrym przykładem alokacji naszej nowej restauracji są Gliwice – w 2024 roku otworzyliśmy restaurację w Forum Gliwice, galerii z rocznym footfallem 6–7 milionów. Wyniki i satysfakcja klientów są tam bardzo obiecujące i tym samym nie wykluczamy ciekawych propozycji dla ulokowania naszej restauracji w mniejszym ośrodku miejskim – byłym mieście wojewódzkim.
Większość Waszych lokalizacji znajduje się w centrach handlowych lub foodhallach. Czy to są miejsca, w których czujecie się najlepiej i tam planujecie kolejne otwarcia?
Centra handlowe i foodhalle są dla nas stosunkowo proste operacyjnie i niosą niższe ryzyko ekonomiczne. Dlatego na wczesnym etapie rozwoju właśnie tam lokujemy większość restauracji.
Parki handlowe wchodzą w grę?
Nie jesteśmy jeszcze obecni w parkach handlowych, ale obserwujemy ich szybki rozwój i zmieniające się nawyki konsumentów, którzy chcą mieć takie miejsca bliżej domu. Widzimy tu ogromny potencjał. Dla parków handlowych idealnym rozwiązaniem będzie nasz najnowszy format – drive-thru.
Porozmawiajmy właśnie o waszym o najnowszym koncepcie – drive-thru. Pierwsza lokalizacja powstała zaledwie kilka tygodni temu. Jakie są Wasze doświadczenia i jak rynek to przyjął?
Informacja o otwarciu została bardzo pozytywnie odebrana – zarówno w social mediach, jak i w prasie oraz mediach branżowych. Efektem jest duże zainteresowanie ze strony operatorów i właścicieli parków handlowych.
Otrzymaliśmy wiele ciekawych, mocnych ofert. Dlatego to właśnie parki handlowe – szczególnie na obrzeżach dużych aglomeracji – postrzegamy dziś jako idealne miejsca do lokowania kolejnych formatów drive-thru.
Myślimy m.in. o lokalizacjach takich jak Mirków, Legionowo, Piaseczno czy Nowy Dwór Mazowiecki – blisko aglomeracji, z dobrą drogą dojazdową i najlepiej ze stacją paliw w sąsiedztwie. Widzimy, że to jest przestrzeń z ogromnym potencjałem.
Czy można powiedzieć, że rozwój drive-thru to dziś strategiczny cel dla Pasibusa?
Nie nazwałbym tego strategicznym celem, ale na pewno jest to dla nas kluczowy obszar na obecnym etapie rozwoju. Konkurujemy w sektorze QSR, a ten w dużej mierze rozwija się właśnie przez drive-thru. Podobnie jak parki handlowe, ten format wychodzi bliżej klienta – ułatwia dostęp do restauracji bez konieczności wjeżdżania do zatłoczonego centrum. To naturalna odpowiedź na potrzeby współczesnych konsumentów.
Naszą przewagą jest szybkie podejmowanie decyzji i elastyczność. Nie kopiujemy rozwiązań z USA czy Wielkiej Brytanii, nie działamy według sztywnych wytycznych narzucanych przez zagranicznego operatora. Każdy projekt traktujemy indywidualnie i kreatywnie, czego przykładem jest nieszablonowe i niepowtarzalny design naszego drive thru.
Chcemy, aby nasze restauracje wpisywały się w charakter miejsca. Dlatego np. w Galerii Mokotów mamy neonową syrenkę, a na gdańskiej Wyspie Spichrzów neon Neptuna. Takie podejście sprawia, że nasze lokale są unikalne i zapamiętywalne.
Chciałbym jeszcze wrócić do planów rozwoju, czyli otwierania kilkunastu, a za kilka lat kilkudziesięciu restauracji rocznie. Jak oceniasz dzisiaj dostępność odpowiednich lokalizacji? Nie chodzi tylko o powierzchnię, ale też o infrastrukturę i przygotowanie techniczne lokali.
Pomimo mocnej konkurencji i pojawienia się nowego gracza z dużym kapitałem dwa lata temu, dla dobrego konceptu lokal zawsze się znajdzie. Nie mamy problemu z dostępnością – często jesteśmy postrzegani jako gastronomiczny ankor i chętnie oferowane są nam dobre powierzchnie handlowe.
Dziś mamy tę przewagę, że możemy samodzielnie decydować, z których ofert skorzystamy, a z których nie. Nie widzimy przeszkód, aby zrealizować cel 120–150 restauracji.
Chciałbym wrócić do lokalizacji w parkach handlowych. Jeszcze ich nie macie Czy to kwestia niedojrzałości parków, czy decyzja jest po Waszej stronie? Bo mamy parki handlowe, w których gastronomia jest bardzo mocno obecna. Przykładem jest San Parku w podwarszawskim Piasecznie, gdzie mamy 8 konceptów gastronomicznych, w tym dużą restaurację klasy premium.
Znamy tę ofertę. Dostaliśmy propozycję z której nie skorzystaliśmy. Myślę, że popełniliśmy błąd. Dziś uznalibyśmy ją za atrakcyjną.
Gdybyście dzisiaj dostali tą pozycję, to byłaby inna?
Myślę, że tak. W końcowej fazie komercjalizacji nie było już dla nas wystarczająco atrakcyjnych lokalizacji, więc zrezygnowaliśmy. Gdybym mógł cofnąć czas o 2–3 lata, podpisałbym wtedy umowę i wszedłbym w tę lokalizację.
Czyli zabrakło odwagi?
Może trochę odwagi, ale też brakowało nam wtedy danych. Nie mieliśmy narzędzia, które dziś pozwala mapować Polskę i oceniać potencjał konkretnych lokalizacji. Obecnie korzystamy z dedykowanego narzędzia przygotowanego przez wyspecjalizowanych analityków, wspierającego nas w podejmowaniu decyzji o rentowności i atrakcyjności konkretnej lokalizacji.
Czyli to nie jest doktrynalne założenie, że jeszcze nie wchodzicie do parków handlowych, tylko po prostu nie mieliście odpowiednich propozycji?
Dokładnie. Takie parki jak San Park Piaseczno nie są jeszcze zbyt liczne w odpowiednim formacie. W ostatnim miesiącu, po zaprezentowaniu naszego formatu drive thru pojawiły się jednak propozycje ciekawych parków handlowych o odpowiednio dużym GLA, w pobliżu aglomeracji. Rozważamy tam zarówno lokalizacje drive-thru, jak i lokale z własną salą konsumpcyjną – wszystko zależy od potencjału i wielkości powierzchni.
To oznacza, że moment wejścia do parków handlowych jest coraz bliżej?
Tak, czekamy na propozycję, która będzie dokładnie odpowiadać naszym oczekiwaniom.
Rozmawiał: Radosław Rybiński