Mamy na oku jeszcze parę punktów, gdzie chcemy uzupełnić sieć. Planowane otwarcia to nowe biuro w centrum Alfa w Białymstoku czy w Markach pod Warszawą. Rozwijamy także sieć franczyzową, ale są to już mniejsze miejscowości i punkty raczej przy ulicach bądź w małych galeriach. Wracamy do rozwoju choć wyzwań dla turystyki jest wciąż sporo – mówi w rozmowie z Retailnet Maciej Szczechura, Członek Zarządu Rainbow Tours.
Jak odbudowuje się sprzedaż i odwiedzalność w biurach podróży Rainbow Tours? Jak wyglądał u Państwa miniony, 2021 rok i czas pandemii?
Był to na pewno rok odbudowy dla branży turystycznej po COVID-owym 2020 roku i po pierwszym roku pandemii. Był to także rok niejednolity ponieważ do kwietnia mieliśmy jeszcze ciągle pozamykane salony w centrach handlowych, gdzie mamy większość punktów. Więc te pierwsze cztery miesiące były bardzo trudne dla nas. Natomiast później, szczęśliwie, Polacy wrócili do podróżowania. Od maja zaczęła się sprzedaż choć nie taka jak z czasów przedpandemicznych. Sumarycznie, w ciągu całego roku, wróciło do nas ok. 60 procent klientów. Co w porównaniu z 2020 rokiem, kiedy latało z nami zaledwie 17 proc., było dobrym wynikiem. Na pewno plusem jest fakt, że Polacy są tymi, którzy nie boją się wracać do podróżowania, a w różnych krajach różnie to wygląda.
Ile salonów aktualnie działa? Jak to się zmieniało na przestrzeni tych dwóch lat w pandemii?
W szczytowym okresie mieliśmy 114 salonów, z czego ok. 10 ulicznych i ponad setkę zlokalizowanych w centrach handlowych. W tej chwili jest ich dokładnie 99, więc trochę się skurczyliśmy. Większość tych, które zamknęliśmy w pandemii to były oddziały uliczne, a ich zamknięcia wiązały się z dokończeniem procesu przenoszenia się do centrów handlowych.
PARTNER PORTALU
Rainbow Tours rozpoczął proces przenoszenia wszystkich swoich placówek do centrów handlowych kilka lat temu. Jak ocenia Pan teraz, patrząc z perspektywy czasu, tę decyzję?
W tamtym czasie, zapewne, był to świetny ruch. Natomiast teraz galerie mają trudniej. Widać ogromną różnicę w trafficu. Są centra, w których to wyglądało lepiej i takie, w których było bardzo ciężko. Najbardziej pod górkę z odbudową odwiedzalności mają centra połączone z dworcami, co chyba nie jest jakąś wielką tajemnicą. Te obiekty także miały największe przetasowania jeśli chodzi o mix najemców. Natomiast ja patrzę na nasz biznes przede wszystkim z perspektywy branży turystycznej jako całości, mniej skupiam się na pojedynczych lokalizacjach. Turystyka po prostu bardzo ucierpiała na pandemii.
Jak wygląda Państwa współpraca z centrami handlowymi?
Newsletter SCF News
Obserwuj rynek centrów handlowych
Dołącz do ponad 7000 czytelników i otrzymuj codzienny, bezpłatny newsletter
Wszystko zależało od polityki danego centrum handlowego. Z 90 proc. galerii udało nam się porozumieć na zadowalającym poziomie, ale byli też tacy operatorzy z którymi nie dało się negocjować. Branża turystyczna miała ten problem, że my nie tylko nie mogliśmy sprzedawać w momencie zamknięcia galerii, ale również po ich otwarciu oraz pomiędzy kolejnymi lockdown’ami. Nie mieliśmy po prostu co sprzedawać bo nie było produktu na półce. Do wielu krajów nie można było w ogóle wylecieć albo były takie ograniczenia, które uniemożliwiały prowadzenie na ich terenie wyjazdów turystycznych. To sprawiło, że próbowaliśmy negocjować ze wszystkimi centrami czasową zmianę warunków współpracy. Szukaliśmy przejściowe rozwiązań na czas trwania pandemii. Nie zależało nam tylko na tygodniach samego lockdownu, kiedy to było ustawowo uregulowane, ale także w czasie, kiedy musieliśmy mieć salony otwarte, ale nie było co i komu sprzedawać. Podsumowując, były centra, które były bardziej skłonne do negocjacji i takie, które mniej, ale generalnie z dużą częścią się dogadaliśmy. Wyjątek stanowi pięć galerii jednej sieci, z którą cały czas nie możemy dojść do porozumienia. Musieliśmy płacić horrendalne stawki przy jednocześnie największych spadkach odwiedzalności. Teraz niestety rozmawiamy z nimi już przez prawników, co nam się nigdy dotychczas nie zdarzało.
Podczas naszej ostatniej rozmowy, prawie rok temu, mówił Pan, że szacuje się, że biura podróży sprzedają nawet do 40% przez internet. Czy to się zmieniło od tamtej rozmowy?
Myślę, że bezpiecznie byłoby powiedzieć, że jest to pomiędzy 20 a 40%. Przy czym 40% sprzedają liderzy rynku w tej kategorii. To jest i dużo, i mało, gdyż na przykład w Skandynawii 70% wycieczek sprzedaje się przez internet, więc my jesteśmy w tym sensie jeszcze takim rynkiem relatywnie tradycyjnym, jeżeli chodzi o kanały sprzedaży. U nas ciągle istotny udział w rynku mają oddziały własne, ale też biura agencyjne i pośrednicy, którzy sprzedają ofertę wielu różnych operatorów. Natomiast w czasie pandemii rozwój sprzedaży internetowej na chwilę był zatrzymany ponieważ bardzo wzrosła rola doradcy. To wynikało z tego, że w każdym kraju obowiązywały inne wytyczne i zalecenia dotyczące tego jakie dokumenty trzeba posiadać zarówno przed wylotem, jak i po powrocie. Doradca w biurze okazał się więc nieodzownym przewodnikiem po często zmieniających się wytycznych.
Jakie plany i wyzwania czekają na Rainbow w najbliższym czasie?
Mamy na oku jeszcze parę punktów, gdzie chcemy uzupełnić sieć. Planowane otwarcia to nowe biuro w centrum Alfa w Białymstoku czy w Markach pod Warszawą. Rozwijamy także sieć franczyzową, ale są to już mniejsze miejscowości i punkty raczej przy ulicach bądź w małych galeriach. Wracamy do rozwoju choć wyzwań dla turystyki jest wciąż sporo. Jesteśmy bardzo nieprzewidywalną branżą i wszelka niepewność na rynku spowodowana rosnącymi cenami, teraz wojną za naszą wschodnią granicą, pandemia mają istotny wpływ na zachowania klientów. Z jednej strony jest duży odłożony popyt po pandemii. Ludzie bardzo chcieliby już gdzieś wyjechać. To pokazywały ostatnie miesiące, przedsprzedaż na to lato była bardzo przyzwoita i widać było, że ludzie wreszcie chcą po pandemii gdzieś pojechać, odetchnąć. Teraz wszystko znowu stanęło po wybuchu wojny. Wszyscy z obawą czekają na to, co będzie dalej. Niezależni od przeciwności zewnętrznych, których ostatnio nie brakuje, cały czas rozwijamy ofertę. Pandemia paradoksalnie, przyczyniła się na przykład do popularyzacji wyjazdów egzotycznych, dalekich. Na znaczeniu zyskały kraje takie jak Dominikana, Meksyk czy Zanzibar, gdyż przyjmowały turystów bez testów. I to przyczyniło się do popularyzacji latania w te kierunki zimą. Jesteśmy na nich dość mocni, dokładamy więc kolejne loty i hotele.
Rozmawiała: Katarzyna Łabuz