Newsletter SCF News
Dołącz do 7000 odbiorców!

[WYWIAD] Mirosław Huczek, TEDi: Chcemy otwierać między 40 a 50 sklepów rocznie

Zakładaliśmy, że rocznie będzie nam przybywało około 30-40 sklepów. Ten plan udało się zrealizować i to nawet ze sporą górką. Otworzyliśmy około 60 nowych sklepów – mówi w rozmowie z Retailnet Mirosław Huczek, Prezes Zarządu firmy TEDi

W jakiej kondycji sieć TEDi zakończyła rok 2022? Czy udało się zrealizować zaplanowaną strategię rozwoju?

Rok finansowy w TEDi nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym, gdyż nasz rok finansowy trwa od maja do kwietnia, a zatem jesteśmy teraz w trakcie realizacji naszych planów. Cały czas naszym motorem rozwojowym jest jednak niezmiennie ekspansja. Zakładaliśmy, że rocznie będzie nam przybywało około 30-40 sklepów. Ten plan udało się zrealizować i to nawet ze sporą górką. Otworzyliśmy ok. 60 nowych sklepów.

Jakie plany ma zatem TEDi na kolejne lata?

Będziemy się rozwijać w podobnym tempie jak do tej pory, czyli otwierać między czterdzieści a pięćdziesiąt sklepów rocznie. Przewidujemy równie szybką ekspansję, ale wszystko zależy od dostępności powierzchni handlowej. W ubiegłych latach dużym potencjałem były nowo otwierane parki handlowe. W minionym roku liczba nowo otwieranych parków dosyć mocno wyhamowała. Natomiast wiele z tych, które się otworzyły bądź planują się otworzyć, otwiera się z dużym opóźnieniem. Na ten rok widać dosyć duże zahamowanie inwestycji, choć na szczęście jeszcze nie rezygnacja z tych inwestycji.

R E K L A M A

To dosyć oryginalna opinia. Od kilku lat raczej słyszy się o bardzo dynamicznym rozwoju sektora retail parków i centrów typu convenience.

Spadek inwestycji wynika z czysto ekonomicznych kalkulacji. Ponadto rynek możemy podzielić na dwie części. Jest rynek miejscowości dużych, gdzie inwestycje realizuje się z większym rozmachem i z większą częstotliwością i mniejsze miejscowości, w których najemcy radzą sobie gorzej bo brakuje po prostu klientów.

Myśli Pan o przejmowaniu takich lokalizacji po nierentownych najemcach?

Chcemy próbować wejść w te umowy, które są trudno realizowalne przez tych najemców, którzy mają problemy. Jest to nie tylko potencjalna szansa na ekspansję TEDi, ale również oznaczałoby to korzyści dla innych uczestników rynku. I chętnie otworzymy też kolejne sklepy.

Można powiedzieć, że nastały złote czasy dla sieci dyskontowych. Czy w Pana opinii ten trend się utrzyma na dłużej?

Obserwuję taką tendencję, która jest określana w literaturze jako smart shoppers, czy smart shopping, polega na tym, że nawet ludzie, którzy mają dużo pieniędzy, wydają te środki w sposób bardzo rozważny. Czyli jeżeli mogą kupić towar zadowalającej jakości, dobrej jakości taniej, to kupują po prostu taniej. I tu jest właśnie rola tych nowoczesnych dyskontów takich jak TEDi. Tu funkcjonuje ta sama logika działania. To nie jest tak, że w dyskontach kupują tylko klienci, którzy mają mniej pieniędzy. W dyskontach kupują też ci, którzy dobrze umieją liczyć i umieją wydawać te pieniądze.

Natomiast wracając do pytania; formaty dyskontowe radziły sobie bardzo dobrze w czasach wysokiego prosperity i radzą sobie dobrze również teraz.

Segment dyskontów na przestrzeni lat też bardzo się zmienił.

Tak, tutaj widzimy zmiany wielowymiarowe, zaczynając od kwestii powierzchni i zapotrzebowanie na coraz większą powierzchnię w związku z rozbudową asortymentu, ale również na poziomie jakościowym. Asortyment w dyskontach jest coraz lepszy. I nie mówię tylko o sieci TEDi, a generalnie o sieciach dyskontowych w których można spotkać naprawdę fajne towary za rozsądne ceny. Do tego dochodzi też to środowisko zakupowe. Te sklepy są coraz ładniejsze, są zrobione z coraz lepszych materiałów, są coraz bardziej przyjazne dla oka.

Kiedyś dyskonty były kojarzone ze sklepami paletowymi, rozstawionymi koszami z różnego rodzaju produktami. Te czasy już minęły. Teraz nowoczesny dyskont to piękny sklep z fajnym designem.

Myślę, że możemy spodziewać się uporządkowania konceptów. Czyli koncepty retailowe pozostaną konceptami retailowymi, koncepty internetowe, czyli sklepy, e-sklepy, pozostaną e-sklepami, natomiast nie wiem, czy przeżyją takie hybrydy, funkcjonujące trochę w internecie, trochę w detalu.

Myślę, że to jest dla nich największym zagrożeniem. Rynek tu się bardzo polaryzuje. Klienci, którzy kupują w dyskontach tak naprawdę nie oczekują oferty internetowej ponieważ po to przychodzą do dyskontu, żeby towar dotknąć, zobaczyć, porównać.

Natomiast klienci stricte internetowi nie potrzebują chodzić nigdzie, bo wszystko kupują w internecie. Więc przypuszczam, że tutaj ten trend się będzie mocno odznaczał właśnie w tym, że powstanie, czy ustabilizuje się bardzo mocno rynek retailowy, czyli sklepy fizyczne versus rynek internetowy. Rozwój ten nabrał tempa w ostatnich latach i może być interpretowany jako możliwy wynik ogólnego rozwoju rynku.

To kolejna bardzo odważna opinia ponieważ wszystkie sieci handlowe informują, że najważniejszy jest dla nich omnichannel czyli właśnie to łączenie sprzedaży online z offline.

Do sprzedaży w internecie doskonale nadają się towary, które można scharakteryzować według typu, modelu, marki czy nr EAN. Towary, których nie da się łatwo scharakteryzować wg ww. kryteriów, słabiej nadają się do sprzedaży w internecie. Sprzedaż w internecie to tylko cena, tam nie ma innych doznań zakupowych, Tylko cena i termin dostawy. Jeżeli się prowadzi oba modele biznesowe, to któryś w pewnym momencie przestanie funkcjonować.

Na koniec naszej rozmowy chciałam Pana zapytać o największe wyzwania, które teraz przed Wami stoją

Uważam, że cały handel czeka trudny czas. Dla nas największym wyzwaniem jest utrzymanie tempa ekspansji, Będziemy robić wszystko, żeby to tempo utrzymać, bo celujemy w szeroką i długofalową obecność na polskim rynku.

Rozmawiała: Katarzyna Łabuz