[WYWIAD] Marcin Ciesielski, Mastergrupa: nigdy nie było tak łatwo pozyskać dobry lokal w dobrej cenie

Nigdy nie było tak łatwo pozyskać dobry lokal w dobrej cenie i nigdy w przeciągu 23 lat naszego funkcjonowania na rynku tak łatwo nie negocjowało się z właścicielami powierzchni – mówi w rozmowie z Retailnet Marcin Ciesielski, prezes firmy Mastergrupa, do której należy marka Pizzeria Stopiątka

Stopiątka jako sieć pizzerii nie ucierpiała tak bardzo przez pandemię, jak inne koncepty gastronomiczne. W jakiej kondycji jest aktualnie sieć?

Marcin Ciesielski: Nie możemy działać w pełnym zakresie i, jak cała branża gastronomiczna, znaleźliśmy się w sytuacji podbramkowej. Jest odczuwalna duża niepewność i da się zauważyć niepokój, ale rzeczywiście, na tle innych konceptów, wypadamy bardzo dobrze. Działamy na rynku od 23 lat i od dawna oferujemy usługi dostaw, stąd sytuacja pandemii niewiele zmieniła w naszym obszarze działalności.

Kanał delivery dzięki pandemii bardzo zyskał na znaczeniu i dla wielu gastronomów jest teraz opcją być albo nie być

MC: Mamy to szczęście, że pizza to dobry produkt na dowozy, a kanału delivery nie musieliśmy tworzyć na szybko, od podstaw bo był z nami od dawna. Istotnie, gorzej mają ci, którzy musieli go uruchamiać zmuszeni pandemią. Pizza jest w porównaniu do innych działów w gastronomii najlepszym tematem jeśli chodzi o dostawy do domu czy firm. Tak jednak było od zawsze. Dzięki temu, że dostarczamy nasz produkt do klientów, to możemy w miarę spokojnie funkcjonować. Jednak nie wszystkie nasze lokale odnalazły się w nowej rzeczywistości. .

PARTNER PORTALU

Fact White Cat

Dlaczego nie wszystkie?

MC: Ponieważ nie wszyscy franczyzobiorcy świadczyli taką usługę jeszcze przed pandemią i te mają dziś problemy. To dotyczy 4 lokali z 65 działających w sieci. Przed pandemią te restauracje miały stosunkowo duże obłożenie na sali konsumpcyjnej, i po prostu nie było takiej potrzeby żeby świadczyć w nich usługę dostawy. Ponadto w tych czterech przypadkach kuchnia nie była na tyle wydajna, by jeszcze obsługiwać zamówienia z zewnątrz. Tak dobrze było jednak przed pandemią, a później sytuacja się zmieniła, obroty spadły do zera i sytuacja znacząco się zmieniła. To mały procent jeśli chodzi o sieć, natomiast wielki dramat dla naszych franczyzobiorców i dlatego wspólnie pracujemy nad poprawą tej sytuacji. Na szczęście te lokale skorzystały z subwencji PFR , dzięki czemu mamy nadzieję, że przetrwają ten kryzysowy czas.

Wielu operatorów gastronomicznych skarży się, że ceny usług dowozu w czasie pandemii znacząco wzrosły i niektórzy restauratorzy działają na granicy opłacalności. Jaki ma Pan sposób na to zjawisko?

MC: Nasi franczyzobiorcy w niewielkim zakresie korzystają z usług firm zewnętrznych oferujących dowozy. Nie zaglądam nikomu do portfela, ale mamy wolny rynek i jeśli jest zapotrzebowanie, to ceny rosną. Natomiast naszą strategią od zawsze było zapewnienie dostaw we własnym zakresie. Każdy lokal ma własną flotę samochodów lub skuterów i własną ekipę kurierów. To pozwala równoważyć koszty. Ponadto proszę pamiętać, że w pizzeriach tych dowozów zawsze było bardzo dużo. Powiem wprost, czym droższe są te usługi, tym gorzej wiedze się naszej konkurencji, która postawiła na tego typu sposób dostarczania. Dla nas nie ma to większego znaczenia.

Newsletter SCF News

Obserwuj rynek centrów handlowych

Dołącz do ponad 7000 czytelników i otrzymuj codzienny, bezpłatny newsletter

Zapisz

Stopiątka jest rozwijana w oparciu o system franczyzowy. Czy pandemia wstrzymała chęci prowadzenia własnego biznesu?

MC: Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni. Pandemia, owszem, dla całego świata, dla całej branży i dla nas także jest sytuacją kryzysową i wszyscy wolelibyśmy działać w normalnych warunkach, ale to nie zniechęca potencjalnych inwestorów, którzy w pandemii upatrują szans i nowych możliwości rozwoju. Współczujemy firmom, które sobie nie radzą, bo za tą całą sytuacją stoi wiele tragedii ludzkich, ale z naszych obserwacji wynika, że jest wzmożone zainteresowanie prowadzeniem własnego biznesu. Wynika to być może z tego, że wiele osób niepewnie się czuje w swoich dotychczasowych posadach i chce spróbować czegoś nowego i na własną rękę.

To zaskakujące, że mimo niepewności rynkowej, ekonomicznej i biznesowej, franczyza ma się tak dobrze

MC: To prawda , ale proszę zwrócić uwagę, że wzmożonym zainteresowaniem cieszą się formaty franczyzowe, które skutecznie działają w czasie pandemicznym oraz te, które od lat rzetelnie i uczciwie współpracują z franczyzobiorcami.

Ma Pan jakieś wytłumaczenie takiego działania?

MC: Myślę, że potencjalni inwestorzy bacznie obserwują rynek i wyciągają wnioski. Widzą, że branża gastronomiczna jest podzielona na dwie części – tradycyjną i fastfoodową. Ta pierwsza – np. restauracje w hotelach ma wielkie trudności z przetrwaniem i wkrótce będziemy świadkami wielu upadłości. Niewiele projektów z tej puli otrzymało wsparcie, a środki finansowe tych, które otrzymały, właśnie się kończą. Natomiast druga, notuje praktycznie cały czas wzrosty. I dlatego potencjalni franczyzobiorcy widzą tu szanse na rozwój. W mojej ocenie stąd ten wzrost zapytań w segmencie fastfoodowo-franczyzowym.

Jesteście przygotowani na takie zmiany na rynku?

MC: Cały czas się dostosowujemy, bo sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie, ale szukamy najbardziej efektywnej drogi na rozwój naszej sieci czyli trzymamy się sprawdzonego formatu klasycznej pizzerii z ofertą pizzy i dań kuchni włoskiej. W pierwszej połowie marca uruchomiliśmy pierwszy lokal w formacie Stopiątka Fabryka, ale nie jest to koncept stworzony z myślą o pandemii, bo do jego uruchomienia przygotowywaliśmy się dużo wcześniej przed pandemią.

Czym wyróżnia się ten format?

MC: Przede wszystkim wielkością lokalu. Tradycyjne Stopiątki mają od 120 do 180 mkw. powierzchni, a koncept Fabryka około 60 mkw. i jest pozbawiony sali konsumpcyjnej. Ma to być opcja umożliwiająca szybkie zamówienia i odbiory pizzy. Lokale są więc małe, nowoczesne i bardzo dobrze zinformatyzowane. Stworzenie tego formatu było odpowiedzią na rosnące koszty pracy. Chociaż koncept był projektowany przed pandemią okazało się, że w obecnej sytuacji będzie wyjątkowo atrakcyjny dla klientów. Pierwszy lokal ruszył już w stolicy.

Ale to nie jedyne otwarcie zaplanowane na ten rok. W ubiegłym roku przybyło Wam 17 nowych lokali, a na ten zapowiadacie blisko 20 nowych. Jak to się robi?

MC: Nie mogę powiedzieć jak to się robi, bo wszyscy tak zaczną robić. A mówiąc poważnie, staramy się być siecią, która ma ludzką twarz i traktuje franczyzobiorców jak partnerów. Mamy z nimi bardzo dobre relacje o czym świadczą decyzje o otwieraniu przez tego samego partnera drugiej lub nawet trzeciej restauracji pod naszym szyldem. Dla nas najważniejszy jest franczyzobiorca, który uczciwie i rzetelnie prowadzi swój biznes.

Sprzyja Wam także sytuacja w której pojawiają się możliwości skorzystania z lokali po restauracjach, które nieprzetrwały

MC: Istotnie. Nigdy nie było tak łatwo pozyskać dobry lokal w dobrej cenie i nigdy w przeciągu 23 lat naszego funkcjonowania na rynku tak łatwo nie negocjowało się z właścicielami powierzchni.

Widmo pustostanów skłoniło ich do ustępstw?

MC: Tak. Pojawia się wiele wolnych powierzchni i wynajmujący decydują się nawet na bardzo długie wakacje czynszowe bądź partycypują w kosztach remontu, obniżają stawki czynszu. Tak działa rynek. Korzystamy z tego i obecnie zdecydowanie łatwiej jest nam otwierać nowe lokale, niż bywało to wcześniej.

Jak po pandemii zmieni się rynek? Zmiana nawyków konsumenckich zostanie z nami na zawsze?

MC: Sytuacja wróci do normy, zaraz, gdy tylko nastąpi koniec pandemii. Niektórzy operatorzy szacują, że restauracje będą już zawsze nastawione na dostawy, ale według mnie, to tendencja chwilowa. Wszyscy przecież chcemy wrócić do normalności i korzystać z restauracji. Dlatego stawiamy na lokale pełnowymiarowe i taki format będziemy rozwijać. Jedyne zagrożenie to dla nas pojawienie się wielu operatorów, którzy już nauczyli się dostarczać zamówienia i którzy w jakiejś przynajmniej części już na tym rynku zostaną.

Rozmawiała: Katarzyna Łabuz