Dołącz do uczestników
SCF 2025 Spring!

[WYWIAD] Tomasz Jagiełło, Helios SA: Zakończymy ten rok z 54 kinami

Zakończymy ten rok z 54 kinami. Na ten moment, w przyszłym roku nie przewidujemy ani otwarć, ani zamknięć. Nie mamy również żadnych kontraktów na przyszłość. Widoczna jest pewna wstrzemięźliwość w finansowaniu projektów kinowych, co wynika z ostrożności banków, które mają obawy po ostatnich trudnościach w branży kinowej – mówi w rozmowie z Retailnet Tomasz Jagiełło, Prezes Zarządu Helios SA

Zbliżamy się do końcówki roku. Jaki to był czas dla Heliosa? W jakiej kondycji jest aktualnie sieć kin?

Analizując frekwencję w porównaniu z rokiem poprzednim lub okresem przedpandemicznym, trzeba przyznać, że nie ma dużych różnic między wynikami sieci Helios a sytuacją na polskim czy światowym rynku. Rok 2023 zdecydowanie wypada lepiej niż poprzedni, szczególnie globalnie. Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych kina odnotowały 22% wzrost przychodów.

Natomiast w Polsce wzrost frekwencji rok do roku wynosi obecnie około 18-19%, co oznacza, że na koniec tego roku możemy liczyć na wzrost przychodów w granicach 20 kilku procent, uwzględniając także zjawiska inflacyjne. Należy jednak pamiętać, że wciąż jesteśmy kilkanaście punktów procentowych poniżej wyników z rekordowego 2019 roku. W mojej ocenie, jesteśmy w środku procesu odbudowy rynku kinowego po pandemii.

Jak długo może potrwać jeszcze ta sytuacja? Czy są przesłanki do tego, by można było mówić o poprawie?

Widzimy oczywiście poprawę wyników, ale trzeba zauważyć, że mamy bardzo niską bazę wyjściową, spowodowaną okresem zamknięcia kin. Przepracowaliśmy już prawie dwa pełne lata – 2022 i 2023. Pierwszy był rokiem, w którym kina funkcjonowały z limitem sprzedaży miejsc, a drugi – pierwszym rokiem bez restrykcji. Czy osiągniemy poziom, który pamiętamy sprzed pandemii? To może być długi proces i nie mamy gwarancji powodzenia.

Co uznałby Pan za główną przyczynę tego, że konsumenci przestali przychodzić do kin? Czy powodem jest zmiana nawyków?

Istnieje kilka czynników, o których warto wspomnieć, szczególnie jeśli chodzi o frekwencję.

Po pierwsze, obserwujemy duży spadek zainteresowania polskimi produkcjami. Liczba sprzedawanych na nie biletów spadła z poziomu ponad 20 milionów w 2018 r. do ok. 8 milionów w tym roku. Znaczący spadek ich popularności wiąże się często z obniżoną jakością – wiele filmów robionych było zbyt szybko i ich jakość pozostawiała wiele do życzenia, a widzowie są w tej kwestii bezwzględni. Niejednokrotnie filmy rozmijały się tematycznie z oczekiwaniami widzów i nie znajdowały w kinach swojego odbiorcy.

I wreszcie – zabrakło zrozumiałego wytłumaczenia, dlaczego pewne produkcje debiutują w kinie, a inne na platformach streamingowych. Nie zawsze mamy bowiem do czynienia z różnicą w poziomie (przykładem polskiej produkcji wysokiej jakości, debiutującej na platformie, jest „Znachor” od Netflixa) i u widzów zrodziła się wątpliwość, po co chodzić do kina, skoro wartościowe filmy są dostępne w streamingu. Hollywood ze światową promocją największych tytułów obronił się przed takim postrzeganiem.

Kino Helios
Kino Helios

Platformy streamingowe, do których popularności przyczynił się okres pandemii, znacząco wpłynęły na sposób, w jaki konsumujemy filmy. Widzimy, że kina nadal utrzymują swoją pozycję, jeśli chodzi o filmy istotne czy głośne – te, które są swego rodzaju „wydarzeniami”. Doskonałym tego potwierdzeniem jest tegoroczny fenomen filmów „Barbie” i „Oppenheimer”, a w Polsce także „Zielonej granicy”, na które widzowie tłumnie ruszyli do kin. Są jednak gatunki, które zdecydowanie przeniosły się na domowe ekrany – na przykład komedie romantyczne. Wiele tego typu filmów jest dostępnych na platformach streamingowych i widzowie nie odczuwają potrzeby oglądania ich w kinie.

Kolejna ważna kwestia, która wpłynie na powrót widzów do kin to opóźnienia, spowodowane strajkami aktorów i scenarzystów w Hollywood. Powstała tzw. luka produkcyjna, oznaczająca okres około 5 miesięcy, w którym nie były realizowane żadne filmy. W związku z tym, w przyszłorocznym repertuarze boleśnie odczujemy brak filmów, których część zostanie przesunięta na 2025 rok. Dotyczy to zarówno seriali, jak na przykład „Biały Lotos” czy „Stranger Things”, jak i filmów kinowych takich, jak kolejna część „Mission Impossible” czy nowe filmy Disneya. Chociaż nie jest to trwałe zjawisko, z pewnością opóźni oczekiwany powrót do normy.

W jednym z wywiadów mówił Pan, że problemem jest także fakt, że kin jest po prostu za dużo.

To wynika z fali rozwoju kina w poprzedniej dekadzie, ale nie dotyczy tylko polskiego rynku. Niestety obserwujemy trend zamykania kin – nie tylko Polsce, ale także w Stanach Zjednoczonych czy w Azji. Najprawdopodobniej ten niekorzystny trend nie ominie również sieci Helios. To zjawisko nieuniknione w obliczu zmieniającego się krajobrazu kinematografii, wzrostu konkurencji ze strony platform streamingowych oraz zmieniających się preferencji i nawyków widzów.

Większość kin Helios, znajduje się w centrach handlowych. Jak wygląda Państwa współpraca z wynajmującymi Wam powierzchnię? Czy w ogóle dochodzi do rozmów o zamknięciach? I jak reaguje na to druga strona?

Prowadzimy rozmowy ze wszystkimi. Ich główne tematy oscylują oczywiście wokół czynszów. Natomiast trzeba dodać, że wiele kin radzi sobie bardzo dobrze, także pod względem frekwencji. Wyraźnie widać, że po pandemii kina w dużych miastach obroniły się najlepiej. Powrót widzów obserwujemy zwłaszcza w obiektach o najwyższym standardzie komfortu i z salami premium. Kina w Galerii Posnania w Poznaniu, w Blue City w Warszawie i w Galerii Forum w Gdańsku to przykłady obiektów, w których frekwencja jest znacznie wyższa niż przed pandemią. Z drugiej strony są też kina, które notują spadek nawet o 40% w porównaniu z dawnymi wynikami.

I co wtedy robi Helios?

Helios rozmawia i pokazuje pewne obiektywne zjawiska, które nie wynikają bezpośrednio z działań operatora czy najemcy, ale są rezultatem ogólnych warunków rynkowych. Na przykład, jeśli w danym regionie jest zbyt wiele kin lub czynsz jest zbyt wysoki w stosunku do przychodów, to wtedy reakcja wynajmującego może obejmować tymczasową pomoc, dającą czas na obserwację i zastanowienie się nad ewentualnymi rozwiązaniami.

Jest to moment, gdy właściciel kina może podejmować decyzję i mieć możliwość nieprzedłużania umowy najmu, jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie. Warto pamiętać, że branża kinowa operuje w długim terminie, często na umowach trwających 10 lat, więc nagłe zmiany są rzadkością. Są jednak sytuacje, w których przyszłość nie jest jasna i ważne jest otwarte komunikowanie tych kwestii.

Z jaką liczbą kin Helios zakończy rok 2023 i jakie są plany na 2024?

Zakończymy ten rok z 54 kinami. Na ten moment, w przyszłym roku nie przewidujemy ani otwarć, ani zamknięć. Nie mamy również żadnych kontraktów na przyszłość. Obecnie powstaje bardzo niewiele dużych galerii handlowych, a inwestycje skupiają się raczej na retail parkach, które niekoniecznie sprzyjają kinom.

Widoczna jest pewna wstrzemięźliwość w finansowaniu projektów kinowych, co wynika z ostrożności banków, które mają obawy po ostatnich trudnościach w branży kinowej. To skutkuje tym, że zarówno właściciele nieruchomości, jak i deweloperzy mają obawy przed umieszczaniem kin w takich przestrzeniach. W odróżnieniu od biur czy handlu, przestrzenie kinowe są mniej elastyczne i raz zbudowane, mogą stanowić wyzwanie w przyszłości, gdyby ich model biznesowy przestał być opłacalny.

Możliwe, że rynek inwestycyjny będzie czekał, obserwując, czy branża kinowa odzyska dynamikę i stabilność finansową, zanim ponownie zdecyduje się na inwestycje w ten sektor. To proces, który może potrwać kilka lat.

Co jest aktualnie największym wyzwaniem dla zarządcy sieci ponad 50 kin w Polsce?

Ostatnie lata przyniosły wiele problemów, które dotykają nie tylko nas, ale praktycznie wszystkich w branży kinowej. To m.in. niewspółmierny wzrost kosztów wobec ewentualnych wzrostów przychodu lub nawet ich braku. Wiele elementów stanowi obciążenie, przy czym czynsz stał się kluczowym elementem modelu biznesowego, a jego waga wzrosła dwukrotnie. Przy zamknięciu kin czynsze były wciąż waloryzowane, co w kontekście gwałtownie rosnącej inflacji było trudne do udźwignięcia. Brak możliwości zwiększenia przychodów w obliczu szybkiego wzrostu płacy minimalnej dodatkowo pogłębił trudności. Energia, z jej nieprzewidywalnością cenową, również stała się problemem, co przyniosło wiele niespodzianek w ostatnich latach.

Decyzja Heliosa o podpisaniu kontraktu na 100% zieloną energię na kolejne 5 lat wydaje się odpowiedzią na ten problem, odciążając nas od nagłych wzrostów cen energii. To jest istotne zwłaszcza w kontekście nieprzygotowania deweloperów i landlordów do sytuacji, w której ceny energii mogą być znacząco różne w różnych lokalizacjach.

Dodatkowo, presja kosztów zewnętrznych usług, takich jak sprzątanie czy dostawy produktów dla barów, jest ogromna. Inflacja kosztów w branży kinowej jest znacząca i nawet jeśli przychody zaczynają powracać, 10-15% wzrostu przychodów jest niewystarczające w porównaniu z gwałtownym wzrostem kosztów. To sprawia, że koszty mają ogromny wpływ na stabilność finansową.

Jak zatem działać w takim nieprzyjaznym otoczeniu?

Iść do przodu krok po kroku. Gdy jakiś obiekt sobie nie radzi, istnieje konieczność dalszej pracy nad jego naprawą lub rozważenia wyłączenia go z portfela. Na szczęście Helios jest rentowny, a obecnie naszym głównym celem jest spłacanie długów z czasu pandemii, które zaciągnęliśmy na utrzymanie pracowników i kin podczas okresu zamknięcia. To jest nasz priorytet, ale równocześnie podkreślam – firma osiąga zyski i jest dochodowa.

Jak w Pana opinii będą, bądź powinny się zmieniać kina?

Przepracowałem już 30 lat w tej branży i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to, co naprawdę przyciąga widzów do kin, to produkt prezentowany na ekranie. To właśnie magia kina. Większość prób zmian w kinematografii raczej się nie sprawdziła. Szczerze przyznaję, że największy eksperyment ostatnich dwóch dekad – kino trójwymiarowe – zakończył się fiaskiem. Czasami siła włożona w poszukiwanie nowości technologicznych jest jedynie stratą czasu. Istotne nie są wyjątkowe efekty oglądane na ekranie, ale właśnie pięknie opowiedziana historia.

Naprawdę życzyłbym wszystkim producentom i twórcom, by pamiętali, że widzowie przychodzą po emocje, a nie po efekty specjalne. Filmy sprzed dwóch dekad, takie jak „Titanic”, „Braveheart”, „Gladiator” czy „Zapach kobiety”, były i są dla nas nadal wzruszające, wcale nie ze względu na imponujące efekty specjalne. Dlatego uważam, że ani poruszające się krzesła, ani trójwymiarowość, żadna technologia – ani ta tania, ani ta droga, nie zastąpią nam tych głębokich przeżyć.

Rozmawiała: Katarzyna Łabuz

Newsletter SCF News

Obserwuj rynek centrów handlowych

Dołącz do ponad 7000 czytelników i otrzymuj codzienny, bezpłatny newsletter

Zapisz